Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

To jest powszechny obrazek spo­tykany w warsztatach, zwłaszcza tych małych 2-3-stanowiskowych: duża część placu parkingowego jest zajęta przez samochody oczekujące tygodniami na naprawę. Przyczy­ny opóźnień mogą być różne: brak części, trudność w zdiagnozowa­niu usterki, czy wręcz brak wolnych mocy przerobowych. Jest szansa, że ten stan może diametralnie ulec zmianie – jak za działaniem różdżki czarodziejskiej place przed warszta­tami opustoszeją. Tą różdżką będą nowe przepisy zakładające gruntow­ną przebudowę systemu badań tech­nicznych w Polsce (ich projekt oma­wiamy w artykule na str. 16, więcej informacji na ten temat również na www.piskp.pl). Według planowanych zmian spóźnienie się na badanie po­wyżej 30 dni będzie oznaczało dla kierowcy nie tylko podwójną opłatę, ale również pofatygowanie się do jednej z szesnastu wojewódzkich sta­cji Transportowego Dozoru Technicz­nego, co może oznaczać pokonanie nawet 200 km w jedną stronę. Tym samym warsztaty staną pod presją klientów, aby kończyć naprawę przed zbliżającym się terminem badania. Zyskają na tym te serwisy, które mają dobrze przeszkolony personel, bogate wyposażenie w narzędzia specjalne, a przede wszystkim sprawnie działa­jący system zaopatrzenia w części. 

Rozpoczął się kolejny etap wdra­żania systemu CEPiK 2.0, który przy­gotowuje Ministerstwo Cyfryzacji. Ustawa wdrażająca system była jesz­cze przed wejściem w życie już sied­miokrotnie nowelizowana, a termin był kilka razy odraczany. Plan był taki, że CEPiK ruszy z początkiem 2016 r. Im bliżej było tego terminu, tym bardziej okazywało się, że nie jest on gotowy. Sytuacja zmienia się dyna­micznie i to na tyle, że w chwili pisa­nia tego tekstu nie jest jeszcze wiado­me, czy ostateczna data 13 listopada zostanie dotrzymana. Same zapisy ustawy są dość skomplikowane i mogą sprawić kłopoty osobom nie zajmują­cym się na co dzień prawem. Widać to po liczbie pytań, z jakimi przed­siębiorcy i diagności zgłaszają się do Izby. Dlatego polecam artykuły „Od­powiedzi na trudne pytania” (str. 21) oraz „CEP 2.0 – rozporządzenia wy­konawcze” (str. 16), w których wyja­śniamy wiele kwestii praktycznych. Piszemy o sposobie pobierania opła­ty ewidencyjnej, o zakresie danych, jakie są gromadzone w Centralnej Ewidencji Pojazdów, oraz jakie z tych danych są udostępniane stacjom kon­troli pojazdów. Samo badanie pojaz­du nie ulegnie zbytnio zmianie, ale będzie więcej czynności do wykona­nia przed przystąpieniem do niego. W prasie pojawiły się informacje, że aktywacja systemu może oznaczać paraliż wydziałów komunikacji, które każdego dnia obsługują kilkanaście tysięcy kierowców, a także problemy w trakcie badań technicznych czy policyjnych kontroli drogowych. Nie­zależnie od pierwszych efektów funk­cjonowania systemu, obecna zmiana powinna usprawnić pracę stacjom i diagnostom. Przekonamy się o tym już wkrótce.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Liczba poświęconych elektromo­bilności artykułów oraz informacji prasowych otrzymywanych z dzia­łów PR importerów samochodów jest dokładnie odwrotnie proporcjonal­na do wielkości sprzedaży aut elek­trycznych. Również reklamy w TV dotyczą głównie elektrycznych wersji samochodów. Dlaczego? Czy jest to zwiastun nadchodzącej ery elektro­mobilności? Nic bardziej mylnego. Powszechność napędu elektrycznego w przyszłości nie jest jeszcze prze­sądzona ze względu na liczne wady „elektryków” (podobno Hummer jest w rzeczywistości bardziej ekologicz­ny niż Prius, biorąc pod uwagę obcią­żenie środowiska generowane pod­czas ich produkcji). Zainteresowanie producentów i dealerów jak najwięk­szą sprzedażą obecnie pojazdów elektrycznych wynika z zaostrzenia norm emisji CO2 i wprowadzenia kar za ich niespełnienie. Sprzedaż „elektryków” umożliwia bowiem ob­niżenie średniej w zakresie CO2 dużo niższym kosztem niż dalsze modernizowanie silników spalinowych. Ponadto każdy sprzedany samochód elektryczny ma być uwzględniony do obliczenia średniej emisji jako dwie sztuki. Im więcej się ich sprzeda, tym mniejsza będzie grożąca nam podwyżka cen aut spalinowych. Jaka jest więc faktyczna przyszłość moto­ryzacji? Trudno przewidzieć. Wielu producentów aut już teraz traktuje samochody elektryczne na akumulatory jako etap przejściowy. Samo­chody te mogą wkrótce podzielić los pagerów, kiedyś bardzo popularnych (choć mniej w Polsce), a dziś zastą­pionych przez telefony komórkowe.

Krzysztof Trzeciak

Przypomina mi się scenka przed warszawską stacją kontroli pojazdów latem 1984 r. Jest godzina 6 rano, a w kolejce do badania czeka od ponad godziny 15 samochodów. Kto przyjedzie później, ten już nie zostanie tego dnia obsłużony. Dlaczego w latach 70. i 80. ustawiały się takie kolejki przed SKP? Odpowiedź jest prosta. W całej Warszawie funkcjo­nowało tylko 7 stacji, wszystkie państwowe (nie dopuszczano wówczas „prywatnej inicjatywy”), a ponadto obowiązywała rejonizacja. Wszystko zmieniło się z początkiem zmian ustrojowych w latach 90. i uwolnieniem monopolu państwowego. Obecnie w stolicy działa ok. 150 stacji i użytkownicy samochodów nie mają problemów z wykonaniem badania. Wspominam tę sytuację sprzed lat, ponieważ może wkrótce powrócić – za sprawą jednej zmiany ustawy „Prawo o ruchu drogowym”, której projekt został z końcem października przyjęty przez Radę Ministrów. Dostosowanie do nowych wymagań oraz zmiana organu nadzorującego system badań spowoduje gigantyczne dla przedsiębiorców koszty, co przy niezmienionych od lat opłatach za badania okaże się ciężarem nie do udźwignięcia przez wiele stacji. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów wielokrotnie negatywnie opiniowała przyjęte w projekcie zmiany. Stanowisko PISKP było m.in. prezentowane na zakończonych właśnie jesiennych spotkaniach szkoleniowych (krótka relacja obok). Jednak większość zgłaszanych postulatów nie została uwzględniona. W efekcie planowanych zmian należy liczyć się z upadkiem wielu stacji i cofnięciem do sytuacji z poprzedniego wieku.

Rok 2020 obfituje w wiele wydarzeń ważnych dla każdego z nas. Jednak zbyt dużo jest wśród nich tych niepożądanych i smutnych. Dla Izby kończy się niezwykle przykrym zda­rzeniem. W wieku 64 lat odszedł dr inż. Leszek Turek, założyciel i wieloletni prezes PISKP. Wiadomość o Jego nieoczekiwanej śmierci przyjęliśmy z wielkim żalem i smutkiem. Prezes pozostanie w naszej pamięci jako osoba niezwykle oddana sprawom i problemom środowiska związanego z badaniami technicznymi. Jak nikt inny potrafił je prezentować z pasją i przekonaniem, co mogą potwierdzić nasi Czytelnicy biorący udział w corocznych konferencjach Izby. Na zawsze zachowamy wspomnienie o naszym Prezesie.

Ten rok kończy się też wydarzeniem bardzo niekorzystnym dla rozwoju elektromobilności. Przeciwnicy elektryfikacji napędów dostali bowiem nowe działo i amunicję. Dostarczył je koncern Ford. Właśnie ogłoszono, że z powodu zapalenia się kilku samochodów Kuga Plug-in­Hybrid trzeba w 33 000 pojazdach wymienić zestawy akumulatorów, co ma kosztować producenta aż 600 mln dolarów. Jako przyczynę pożarów podano zanieczyszczenie ogniw, co nastąpiło w węgierskiej fabryce Samsunga. Dla Forda wymiana akumulatorów w takiej liczbie aut oznacza ogromny wysiłek techniczny i logistyczny, którego nigdy nie przeprowadzano w przemyśle motoryzacyjnym. Inny problem to brak wystarczającej liczby baterii na wymianę i konieczność złomowania tych wymontowanych. Jak ma się to do ochrony środowiska? Nie tylko Ford ma problemy ze swoimi hybrydowymi akumulatorami, także BMW, Hyundai i General Motors. Na razie właściciele pechowego modelu Kuga mogą liczyć tylko na słowa przeprosin prezesa Forda, zamieszczone na Youtubie.

Zapraszam do lektury listopadowego numeru

Krzysztof Trzeciak





Aktualności













SiteLock