Subpages
- Szczegóły
- Olga
- Kategoria: Subpages
Ostatni posiadacz prawa jazdy już się urodził. Tak twierdzi dr inż. Mario Herger, mieszkający i pracujący w Dolinie Krzemowej, który na stronie thelastdriverlicenseholder.com prowadzi portal poświęcony pojazdom autonomicznym i elektrycznym. I chyba ma rację. Nie oznacza to, że z ulic znikną samochody, w tym wyposażone w diesle. Zmieni się za to sposób korzystania z nich. Pokolenie Y (ludzi urodzonych pod koniec XX wieku) oczekuje rozwiązań, które ułatwią im poruszanie się, ale nie zakłada, że muszą to być własne samochody. Realny może stać się niedługo obrazek, gdy Tesla zamówiona z Ubera za pomocą smartfonu sama odwiezie nas do biura, a wieczorem przywiezie, znikając potem za rogiem i nie zajmując cennego miejsca postojowego. Dla tego pokolenia ważniejszy staje się komfort życia niż posiadanie auta, które do niedawna stanowiło o statusie majątkowym. Główną zaletą pojazdów autonomicznych jest jednak ich potencjał zwiększania bezpieczeństwa na drogach. 90% wypadków spowodowanych jest bowiem błędem człowieka. Nie do przecenienia jest także wpływ na zmniejszenie zagęszczenia ruchu drogowego i czystość powietrza. Dla pokolenia Y będzie to miało jeszcze jedną implikację: nie trzeba będzie zdawać stresującego egzaminu na prawo jazdy.
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
Tesla Model 3 powtórzyła swój niechlubny rekord z zeszłego roku – pod względem usterek wypadła najgorzej w grupie wiekowej 2-3 lat według aktualnego raportu TÜV. Generalnie dla samochodów elektrycznych wskaźnik istotnych usterek wynosi 14,6% i jest nawet gorszy od Dacii Logan (11,4%), odwiecznego faworyta testów TÜV. W codziennym użytkowaniu Tesla potrafi jednak niekiedy zaskakiwać pozytywnie. Przekonał się o tym pewien francuski kierowca, dzieląc się swoimi wrażeniami w internecie z eksploatacji Tesli Model S. Przez 10 lat pokonał 250 tys. km i przeszedł cztery badania techniczne, za każdym razem bez stwierdzenia usterek. Przy ostatnim badaniu dowiedział się, że trzeba już pomyśleć o wymianie klocków hamulcowych, a nadal były oryginalne! Właściciel tej Tesli miał również okazję zobaczyć ewolucję wiedzy diagnostów na temat elektryków. Zacytujmy: „Pierwsza stacja, do której pojechałem w 2018 roku, odmówiła przyjęcia mojego samochodu, ponieważ nie była wyposażona do sprawdzenia tych modeli. Być może bała się zrobić coś głupiego”. Przy drugiej wizycie diagnosta już wiedział, że na stanowisko wjeżdża Tesla i znał nawet model. Przy trzeciej zadawał mniej pytań na temat cech pojazdu i widać było, że przyzwyczaił się do elektryków. Od tego czasu właściciel Tesli zauważył, że stacje nabrały obeznania z pojazdami elektrycznymi – nie są już rzadkością na badaniach. W 2023 r. w Europie sprzedano więcej elektryków niż diesli, które uważa się za wymierający rodzaj napędu. Czy w tej sytuacji jest sens wprowadzania obowiązku wyposażenia SKP w drogie liczniki cząstek stałych, o czym piszemy na str. 8? Przecież 10-15 lat później podzielą los dymomierzy.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Janusz
- Kategoria: Subpages
To jest poważny cios dla europejskiej branży wystawienniczej. Z końcem lutego zostały odwołane kwietniowe targi samochodowe AMI oraz wyposażenia warsztatowego AMITEC w Lipsku. Stało się tak, bowiem w ostatniej chwili wiele koncernów, w krótkich odstępach czasu, wycofało swój udział w targach. Czym tłumaczono swoje decyzje? Zmianą strategii marketingowej, która stawia wyraźnie na styl życia użytkowników samochodów. Stąd obecność licznych stoisk producentów aut na takich imprezach targowych, jak wystawy elektroniki CES w Las Vegas oraz IFA w Berlinie, czy targi rowerowe Eurobike w Friedrichshafen i telekomunikacyjne Mobile World w Barcelonie. Ponadto potencjalni nabywcy nowych aut w coraz większym stopniu korzystają z Internetu, jako nowej możliwości pozyskiwania informacji o nowościach rynkowych, co drastycznie odczuwają również salony samochodowe. W tej perspektywie trudne zadanie czeka poznańskie targi motoryzacyjne Motor Show i TTM. Z jednej strony odwołanie imprezy w Lipsku może przyciągnąć więcej wystawców i odwiedzających, z drugiej strony organizatorzy muszą postarać się o takie atrakcje i na tyle ciekawe eksponaty, aby uczestnicy chcieli powrócić do Poznania za dwa lata. Czy tegoroczne targi spełnią te oczekiwania? Najlepiej przekonać się o tym samemu. Zapraszam na targi oraz do odwiedzenia stoiska naszej redakcji i PISKP, gdzie będzie można uzyskać porady z zakresu badań technicznych oraz informacje o możliwości zostania diagnostą SKP.
- Szczegóły
- Kategoria: Subpages
Wstęp
Wydaje się, że dyskusja nad nowym, obligatoryjnym czynnikiem chłodniczym R-1234yf, wywołującym tyle kontrowersji, wygasła, a nerwowość opadła. Producenci samochodów poddali się i coraz powszechniej stosują nowy czynnik. Sprzyja temu znaczny, prawie trzykrotny, spadek jego ceny. Należało tego oczekiwać i jest to dobra wiadomość zarówno dla użytkowników samochodów, jak i warsztatów. Na całym świecie może być teraz ok. 3 mln pojazdów napełnionych nowym czynnikiem. W samych Niemczech liczba ta wzrosła w ciągu ostatniego roku trzykrotnie, do ok. 290 tys. aut. I okazuje się, że w ostatnim czasie nie wystąpiło żadne realne zagrożenie dla pasażerów, chociaż miał to być rzekomo niebezpieczny czynnik. Faktem jest, że do tej pory producenci niemieccy faworyzowali stosowanie CO2, co wynikało głównie z ich przewagi technologicznej, ponieważ jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów mieli w największym stopniu zaawansowane badania nad układami klimatyzacji przystosowanymi do dwutlenku węgla. Jednak obecnie, za wyjątkiem koncernu Daimler, również oni się poddali. Wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że grupa Renault- -Nissan rozważa zastosowanie czynnika R-445a (mieszaniny R-1234ze, R-134a i CO2, która jest mniej palna niż R-1234yf) jako alternatywy dla R-134a i R-1234yf. Niezależnie od tego, która opcja zastąpi dotychczasowy R-134a, inwestycje warsztatów w identyfikatory czynników, nowe stacje serwisowe i szkolenia są nieuniknione. Zapraszam do lektury numeru, polecając szczególnie temat wyposażenia warsztatowego do obsługi klimatyzacji oraz przegląd najnowszej oferty olejów silnikowych.
Krzysztof Trzeciak
- Szczegóły
- Janusz
- Kategoria: Subpages
W USA, ale też z pewnością w innych krajach, mechanik samochodowy jest zobowiązany do posiadania własnego wózka narzędziowego. Koszt zakupu profesjonalnych narzędzi nie jest mały, waha się w przedziale 5-10 tys. dolarów. Jest jednak kilka zalet takiego rozwiązania. Właściciel warsztatu nie musi inwestować w narzędzia i borykać się z ciągłym ich gubieniem lub niszczeniem. Z kolei mechanik pracuje z takimi narzędziami na jakie go stać i jakie mu odpowiadają. Ponadto stara się, aby wózek był jego wizytówką i wyróżniał na tle innych pracowników. W Stanach obowiązuje bowiem zasada pierwszej oceny przyjmowanego do pracy mechanika na podstawie zawartości i stanu jego narzędzi. Czy taka zasada przyjmie się u nas? Nie wiem. Warto jednak zawsze dbać o narzędzia oraz o nowoczesne wyposażenie warsztatu. Jak pisze Ignacy Horowski w artykule na str. 41 – „...innowacyjność jest pewnym stopniem innego, nieszablonowego myślenia, jak również spojrzenia na to, co nas otacza. W naszym konkretnym przypadku tym otoczeniem są inne konkurencyjne warsztaty, które świadczą dokładnie ten sam typ usług na podobnym poziomie i o porównywalnym standardzie. Jak przekonać klienta, by trafił on właśnie do naszego warsztatu”. Właśnie pierwszym krokiem tutaj powinno być używanie odpowiednich urządzeń czy narzędzi. Te najbardziej przydatne w pracy i innowacyjne będziemy starali się prezentować w kolejnych numerach naszego miesięcznika.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak