Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

Wstęp

Ten rok nie zapowiada rewolucyjnych zmian w przepisach dotyczących badań technicznych. Czekamy na określenie przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju procedury badań tzw. „anglików” oraz na rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, w którym zostaną doprecyzowane wymiary, masy i naciski pojazdów ciężarowych. Więcej informacji o planowanych w 2015 r. nowelizacjach legislacyjnych można znaleźć w artykule na str. 9. Przewidywane zmiany nie będą na szczęście oznaczały dla właścicieli SKP poważniejszych nakładów inwestycyjnych, co przy utrzymywaniu od wielu lat opłat za badania w stanie „zamrożonym”, mogłoby doprowadzić do zapaści na rynku badań technicznych. Takiego „szczęścia” nie mają nasi zachodni sąsiedzi. W tym roku zaczynają obowiązywać w Niemczech dwie poważne zmiany w procedurach badań, wymagające wprowadzenia nowych urządzeń diagnostycznych. Pierwsza dotyczy rezygnacji z wyznaczania sumarycznego wskaźnika skuteczności hamowania i zastąpienia go pomiarem „referencyjnych sił hamowania” (opis w nr 4/2012 SM). Aby uniknąć pracochłonnych przeliczeń, rolki hamulcowe powinny być wyposażone w standaryzowany interfejs transmisji danych, tzw. „asanetwork livestream”. Wymianę rolek na nowe wymusza również, wprowadzona z okresem przejściowym do końca 2019 r., modyfikacja konstrukcji stanowiska do badania hamulców, obejmująca m.in. średnicę rolek, współczynnik tarcia bębnów i prędkość podczas testu. Druga zmiana dotyczy procedury badania spalin – trzy cykle swobodnego przyspieszania zostają zastąpione jednym. Ta zmiana z kolei wymaga przeprogramowania dymomierzy lub zakupu nowych. Trudno w tej chwili przewidzieć, czy i kiedy niemieckie procedury staną się obowiązujące w Unii i polskie przepisy będą musiały być do nich dostosowane. Z pewnością nie nastąpi to w tym roku. Środowisko związane ze stacjami kontroli pojazdów czeka jednak na uregulowanie innych, zapowiadanych wcześniej zmian, które dadzą ekonomiczne podstawy funkcjonowania branży.

Krzysztof Trzeciak

 

 

Tej tendencji nie da się już odwrócić. Sprzedaż części zamiennych przechodzi do internetu. Nic dziwnego, przyciągają lepsze ceny niż w punktach detalicznych lub hurtowniach. Ważną grupą klientów dla sklepów internetowych stały się ostatnio warsztaty samochodowe. Tylko w ciągu dwóch latach udział sprzedaży części online dla warsztatów wzrósł z jednej trzeciej do 50%. Tak wynika z analizy opublikowanej przez stowarzyszenie VREI, założone przez 54 wiodących producentów części na rynek wtórny. Analiza powstała na podstawie badań rynków w Niemczech, Anglii, Francji, Włoszech, Hiszpanii i Polsce. Ten odsetek będzie nadal rósł, bowiem kończą się czasy, kiedy zakupy online robili przede wszystkim prywatni użytkownicy, samodzielnie wymieniający części w swoich autach. Ponadto na warsztaty czekają te same instrumenty zachęcające, jak w hurtowniach, a więc rabaty zależne od wielkości i częstotliwości zakupów, no i wygodny proces samego zamawiania. Nadal najchętniej kupowanymi produktami, pomimo zmian w segmencie klientów, pozostają części eksploatacyjne i opony, bowiem udział w sprzedaży online technicznie skomplikowanych podzespołów, które są montowane głównie przez warsztaty, wynosi mniej niż 1%. I chociaż pod tym względem nie będzie większych zmian, to jednak autorzy analizy sugerują, aby operatorzy tradycyjnych kanałów sprzedaży już teraz myśleli o dostosowaniu swoich modeli biznesowych do nowego kursu.

Znany wszystkim i nieco oklepany slogan „praktyka czyni mistrza” po­winien być w przypadku diagnostów i mechaników samochodowych za­stąpiony nowym: „praktyka i rozwój czynią mistrza”.

Wielu zatrudnionych w usługach motoryzacyjnych uważa, że prakty­ka zdobywana w codziennej pracy powinna wystarczyć... tak jednak nie jest. Rozwój techniki jest na tyle szyb­ki, że każda kolejna generacja mode­lu samochodu niesie dla mechanika nowe wyzwania. Na naukę poprzez błędy nie ma już czasu. Nawet korzy­stanie z prostej metody oceny zmie­rzonego ciśnienia sprężania na pod­stawie wskaźnika stopnia sprężania, może w niektórych współczesnych autach prowadzić do postawienia błędnej diagnozy i skierowania silni­ka do niepotrzebnego remontu (od­syłam do artykułu na str. 32). Przy zdobywaniu wiedzy najlepiej sko­rzystać z ofert firm doświadczonych w szkoleniach i udzielaniu wsparcia warsztatom (ofertę wybranych firm prezentujemy na str. 45). Takie po­dejście spotyka się ze zrozumieniem coraz większej rzeszy warsztatowców.

Niektórzy nie ograniczają się do zwykłych szkoleń, ale idą dalej. Nasz stały, wieloletni autor, Mikołaj Słup­ski, właściciel warsztatu w Lublinie, zdobył ostatnio stopień naukowy doktora nauk technicznych na Wy­dziale Elektrotechniki i Informatyki Politechniki Lubelskiej oraz tytuł In­żyniera Europejskiego nadany przez Europejską Federację Inżynierów i uznawany przez wszystkie kraje Unii Europejskiej. Mikołaj Słupski jest autorem naukowej metody znajdo­wania usterek trudno wykrywalnych, opartej na minicentrach diagnostycz­nych (opis na str. 22). Serdecznie gra­tulujemy zdobytych osiągnięć! Niech ten przykład osobistego rozwoju sta­nie się źródłem motywacji dla innych, bowiem rozwój własnych kompetencji to jedna z najlepszych inwestycji.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Pół roku temu rozpoczęliśmy pu­blikację cyklu artykułów „Obsługa klientów w SKP” Macieja Matcza­ka, w którym autor pisze o różnych aspektach obsługi klienta, zarówno w stacjach kontroli pojazdów, jak i warsztatach. Cykl ma na celu edu­kowanie mechaników i diagnostów w temacie zachowań wobec klientów, z korzyścią dla własnego zakładu. Jak ważna jest to kwestia, pokazu­je opublikowany w styczniu raport niemieckiej organizacji DAT. Przed­miotem badań były m.in. satysfakcja klienta z serwisu oraz powody wybo­ru danego warsztatu. Użytkowników samochodów pytano, jaka była ko­lejność ich priorytetów przy wyborze warsztatu. Wyniki ankiet pokazują, że przede wszystkim liczyła się życz­liwość personelu i dbanie o klienta, następnie dobra lokalizacja i jakość wykonywanej pracy. Na kolejnych miejscach znalazły się zaufanie i wieloletnia znajomość warsztatu oraz doświadczenie zawodowe per­sonelu. Dopiero na dalszym miejscu stawiano dobry stosunek ceny do ja­kości usług. Ankietowani podkreślali, że ważny był dla nich sposób komu­nikowania się warsztatu z klientem. Czy ze strony pracowników było zainteresowanie podjęciem dialogu, czy też komunikacja ograniczała się tylko do odebrania kluczyka? Są to kwestie istotne dla działalności i rozwoju każdego warsztatu lub SKP. Dlatego warto skorzystać z każ­dej formy podnoszenia świadomości pracowników w tym zakresie. 

Ostatni posiadacz prawa jazdy już się urodził. Tak twierdzi dr inż. Mario Herger, mieszkający i pracu­jący w Dolinie Krzemowej, który na stronie thelastdriverlicenseholder.com prowadzi portal poświęcony pojaz­dom autonomicznym i elektrycznym. I chyba ma rację. Nie oznacza to, że z ulic znikną samochody, w tym wyposażone w diesle. Zmieni się za to sposób korzystania z nich. Pokole­nie Y (ludzi urodzonych pod koniec XX wieku) oczekuje rozwiązań, któ­re ułatwią im poruszanie się, ale nie zakłada, że muszą to być własne sa­mochody. Realny może stać się nie­długo obrazek, gdy Tesla zamówiona z Ubera za pomocą smartfonu sama odwiezie nas do biura, a wieczorem przywiezie, znikając potem za ro­giem i nie zajmując cennego miej­sca postojowego. Dla tego pokolenia ważniejszy staje się komfort życia niż posiadanie auta, które do niedawna stanowiło o statusie majątkowym. Główną zaletą pojazdów autono­micznych jest jednak ich potencjał zwiększania bezpieczeństwa na dro­gach. 90% wypadków spowodowa­nych jest bowiem błędem człowieka. Nie do przecenienia jest także wpływ na zmniejszenie zagęszczenia ruchu drogowego i czystość powietrza. Dla pokolenia Y będzie to miało jeszcze jedną implikację: nie trzeba będzie zdawać stresującego egzaminu na prawo jazdy.

Krzysztof Trzeciak





Aktualności













SiteLock