Serwis Motoryzacyjny


Wydawca
PISKP
tel. (22) 811 26 06, redakcja@piskp.pl
fb

Subpages

Samochody elektryczne mają być przyszłością motoryzacji, jednak wraz z wprowadzaniem na rynek tej technologii pojawiają się problemy do rozwiązania. O powodowaniu zagrożenia pożarowego i nieprzystosowaniu zabezpieczeń garaży do przepisów przeciwpożarowych dużo się już pisze. Tymczasem są kolejne problemy związane ze zwiększoną masą tych pojazdów. Powodem jest zastosowanie akumulatorów, których masa w wielu popularnych modelach dochodzi do 500 kg. To z kolei przekłada się na większe niebezpieczeństwo nie tylko w przypadku kolizji z lżejszymi pojazdami, ale też ze stosowaną infrastrukturą drogową. Amerykańskie testy zderzeniowe ujawniły, że duża masa własna pojazdów elektrycznych stanowi poważne wyzwanie dla barier energochłonnych. Użyty do testu, ważący blisko 4 tony elektryczny pickup Rivian R1T przebił się przez barierę ochronną, nie napotykając żadnego oporu. Zwiększona masa elektryków prowadzi do kolejnego groźnego problemu. Okazuje się, że stropy parkingów konstruowanych w latach 70. czy 80. mogą nie wytrzymać ciężaru samochodów elektrycznych. Brytyjskie media już donoszą o konieczności budowania nowych parkingów z uwzględnieniem dużej masy elektrycznych aut. Te starsze, w gorszej kondycji mogą się bowiem zawalić, gdy pojazdy elektryczne całkowicie zapełnią miejsca parkingowe. Czyżby ograniczona nośność stropów garaży i brak przystosowania do zasad przeciwpożarowych będzie groził ich zamknięciem dla e-aut? Nadzieją jest wynalezienie alternatywnych, lżejszych źródeł napędu elektrycznego, które umożliwią również zwiększenie zasięgu. O pojazdach zasilanych paliwami alternatywnymi, już teraz sprawiających problemy w SKP przy pierwszej rejestracji, piszemy w artykule Krzysztofa Cieślaka na str. 10.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Za nami majowa XVI Konferencja PISKP, która po pięciu latach powróciła do Zakopanego. Powróciły również tematy, które są od lat bolączką środowiska związanego z badaniami technicznymi. Najważniejszym z nich był brak waloryzacji opłat za badania, które od 18 lat pozostają bez zmian. Ten temat został po raz pierwszy podniesiony także w Zakopanem, na VI Konferencji PISKP w 2010 r. Ówczesny prezes PISKP zwrócił się wtedy z apelem do dyrektora Departamentu Transportu Drogowego, mówiąc: „Niech Pan Dyrektor podejmie starania o jak najszybszą regulację cennika opłat za badania techniczne pojazdów i zatrzyma dalszą degradację środowiska stacji kontroli pojazdów”. Od tamtego czasu warunki prowadzenia stacji kontroli pojazdów znacznie się pogorszyły i obecnie właściciele stacji stanęli przed ścianą. Dalsze ignorowanie problemu zakończy się zamykaniem stacji. W 2010 r. na konferencji zabrakło przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury. W tym roku, dzięki nowoczesnej technice i łączności online, zebrani mogli wysłuchać na żywo wystąpienia Renaty Rychter, która w lutym tego roku została powołana na stanowisko dyrektora Departamentu Transportu Drogowego. Co usłyszeli – piszemy o tym w relacji obok. W związku z brakiem oczekiwanej reakcji na postulaty środowiska Izba przygotowuje dalsze działania, w nowych formach protestu. Będziemy o nich informowali na łamach miesięcznika, a już teraz zachęcamy stacje, aby przyłączały się do naszej inicjatywy.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Ta mało znana historia fałszerstwa w przemyśle samochodowym zdarzyła się naprawdę i miała miejsce 50 lat temu. Wszyscy interesujący się motoryzacją słyszeli o olbrzymich wywrotkach marki BełAZ produkowanych przez Białoruską Fabrykę Samochodową, a przeznaczonych do pracy w kopalniach i kamieniołomach. Kiedyś BełAZ był uważany za jedną z najbardziej renomowanych radzieckich marek samochodowych za granicą. Pojazdy były znacznie tańsze niż ich zachodnie odpowiedniki, a jakość stała na dość wysokim poziomie. Jednak nie wszystkie eksportowane produkty marki BełAZ powstawały w rzeczywistości w Białoruskiej Fabryce Samochodów. Doszło do „oszustwa eksportowego”, a właściwie rebrandingu w stylu sowieckim. W 1971 r. postanowiono zastąpić wysyłane do W. Brytanii BełAZ-y wywrotkami z radzieckiej Fabryki Samochodów w Krzemieńczuku (KrAZ) – dzisiaj znajdującej się na Ukrainie. Wynikało to stąd, że marka KrAZ w tamtym czasie była praktycznie nieznana na Zachodzie, inaczej niż marka BelAZ, która była już wypromowana i rozpoznawalna. Przed wysłaniem za granicę wszystkie pojazdy zaopatrywano w logo BELAZ oraz przerobione tabliczki identyfikacyjne. Wydano nawet broszurę reklamową, w której angielskim nabywcom przedstawiono model KrAZ-256B jako BELAZ-256B. „Fałszywe” BełAZ-y wykorzystano w latach 80. do budowy tunelu pod kanałem La Manche, a w 1982 r. brały udział w wojnie o Falklandy. Czy po pięćdziesięciu latach historia zatacza koło? Inżynierowie KAMAZ przygotowujący do produkcji w Moskwie nowe samochody reaktywowanej marki Moskwicz pokazali zdjęcia pierwszych modeli – okazały się podróbkami skopiowanymi z Internetu. Więcej o obecnej zapaści rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego można dowiedzieć się z artykułu Michała Kija na str. 32; z kolei o możliwej zapaści w polskim systemie badań technicznych – z artykułu Marcina Barankiewicza na str. 8.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Chociaż samochody elektryczne nie będą w najbliższej przyszłości jeszcze zastępowały pojazdów zasilanych benzyną lub olejem napędowym, proces odchodzenia od silników spalinowych już się rozpoczął. O ile w 2021 r. zaledwie 9% całej sprzedaży samochodów osobowych stanowiły pojazdy elektryczne, w tym hybrydy typu plug-in, to za 20 lat może to być już 100%. Do 2040 r. każdy nowy samochód osobowy sprzedawany na świecie będzie elektryczny, mówi dyrektor generalny Exxon Mobil, Darren Woods. Wiele rzeczy musi się zmienić, aby spełniły się prognozy dotyczące przyszłości samochodów elektrycznych. Produkcja akumulatorów i infrastruktura do ładowania pojazdów elektrycznych będą musiały znacznie wzrosnąć. Producenci samochodów będą musieli przejść na całkowicie elektryczną platformę. I – być może najważniejszy czynnik – konsumenci będą musieli zaakceptować pojazdy elektryczne, bowiem wkrótce nie będą mieli innego wyjścia. W Unii Europejskiej koniec sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 r. jest praktycznie przesądzony. Trudno jest snuć przewidywania co do przyszłości motoryzacji, tyle czynników ma na nią wpływ i tyle wad ma elektromobilność. Dużo łatwiej było rysować mapę drogową przyszłości samochodów 20 lat temu. Jakie były wówczas przewidywania i czy się spełniły – piszemy o tym w artykule Michała Kija (str. 33). W numerze polecam również relację z bardzo udanej, tegorocznej konferencji PISKP w Zakopanem.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak

Nowoczesny samochód jest już połączony z siecią i w dużym stopniu skomputeryzowany. Systemy bezpieczeństwa, wspomagania i rozrywki stały się dobrodziejstwem dla kierowców, ale stworzyły zagrożenia dla bezpieczeństwa. O możliwości przejęcia przez hakerów kontroli nad samochodem i wprowadzanych zabezpieczeniach pisaliśmy 3 lata temu (nr 6/2020). Obecnie doszło nowe, groźniejsze zagrożenie. Z ostatnio publikowanego raportu amerykańskiego badacza Christophera Baldinga wynika, że grupy powiązane z chińskim rządem mogą poprzez akumulator, który jest połączony ze wszystkimi systemami samochodu, zdalnie kontrolować hamulce i układ kierowniczy w chińskich pojazdach elektrycznych. Tym samym spowodować zatrzymanie wszystkich aut chińskich, paraliżując w ten sposób cały kraj. To jednak nie wszystko. Mogą także poprzez mikrofon pokładowy podsłuchiwać rozmowy w samochodzie, czy uniemożliwić ładowanie samych akumulatorów. Nie jest możliwe powstrzymanie Chińczyków przed zainstalowaniem oprogramowania szpiegującego w pojazdach. Zagrożenie będzie wzrastało, ponieważ Chiny mogą zdominować rynki europejskie ze względu na swoje umiejętności produkcji tanich e-aut. Wygląda na to, że jedynym wyjściem z zagrożeń może być przyspieszenie rozwoju wodoru jako alternatywy dla baterii. To są problemy czekające nas w przyszłości. Dzisiaj problemem dla środowiska związanego ze stacjami kontroli pojazdów są zbyt niskie opłaty za badania techniczne. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów przygotowuje na 29 września w Warszawie kolejną manifestację (więcej szczegółów podajemy na str. 7), która ma przypomnieć politykom, że brak waloryzacji doprowadza branżę do upadku. Nie może na niej zabraknąć nikogo, kto jest za tymi postulatami.

Zapraszam do lektury numeru

Krzysztof Trzeciak





Aktualności













SiteLock