Numer 5/2009
- Szczegóły
- Marcin Kaszuba
- Kategoria: Numer 5/2009
Turbosprężarka jest stosunkowo prostym, ale bardzo precyzyjnie zaprojektowanym i wykonanym urządzeniem. Powodem tego są warunki pracy, które nie należą do najłatwiejszych. Prawidłowo eksploatowana turbosprężarka, która ma zapewnione odpowiednie warunki pracy, nie przysparza większych kłopotów użytkownikowi pojazdu. Jej przedwczesną awarię mogą spowodować tylko czynniki zewnętrzne. Zagrożenia czyhają przede wszystkim w tych układach silnika, które współpracują bezpośrednio z turbosprężarką. Są to: układ dolotowy i wydechowy oraz układ smarowania. W tym artykule przedstawiono najczęstsze uszkodzenia turbosprężarek i ich przyczyny. Całość ilustrowana autorskimi zdjęciami.
- Szczegóły
- Krzysztof Trzeciak
- Kategoria: Numer 5/2009
W tym miejscu, w numerze 2/2009 komentowałem z zadowoleniem fakt wprowadzenia premii za złomowanie starych aut w państwach Unii, jako elementu stymulującego utrzymanie produkcji w fabrykach samochodów. Okazuje się jednak, że każdy kij ma dwa końce. Już niedługo pojawią się w Unii problemy z rentownością niezależnych warsztatów samochodowych, które np. w samych Niemczech utracą 1,2 mln klientów, bowiem tylu użytkowników starszych aut zgłosiło zamiar ich złomowania i zakup nowych. Ponadto ogromne zainteresowanie pozyskaniem premii w Niemczech spowodowało, że złomowiska w tym kraju po prostu „zatkały się” i obecnie nie wiadomo, gdzie bezpiecznie można składować kolejne oddawane pojazdy. Do tego dochodzi znaczne obciążenie środowiska naturalnego wywoływane przez intensywne procesy złomowania i utylizacji. Żeby tego było mało, zaczął w najlepsze kwitnąć przemyt samochodów organizowany przez tzw. „schrottmafię”. Auta zamiast trafiać pod prasę są odsprzedawane dalej już bez dokumentów, trafiając najczęściej do Afryki i wzbudzając tam zapewne zdziwienie, że w Europie niszczy się całkiem sprawne jeszcze auta. Czy wspomniane tutaj problemy mogą ominąć Polskę, jak cały kryzys gospodarczy? Wszystko wskazuje, że tak. Ostatnio wicepremier W. Pawlak powiedział bowiem dla prasy niemieckiej, że „trwa dyskusja o wprowadzeniu w Polsce dopłat ekologicznych do zakupu samochodów, podobnych do tych, jakie wprowadzono w Niemczech”. Jeżeli „dyskusja trwa”, to oznacza, że nie możemy szybko liczyć na żadne konkretne rozwiązania. Czas działa jednak w tym przypadku na naszą korzyść i pozwoli wybrać w tej „materii” optymalne rozwiązanie.
Zapraszając do lektury numeru majowego, już teraz chciałbym zapowiedzieć w następnym numerze relację z zakończonej właśnie konferencji „Stacje Kontroli Pojazdów -
- Szczegóły
- Kazimierz Zbylut
- Kategoria: Numer 5/2009
Stanowisko Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów wobec interpretacji informacji NIK o wynikach kontroli sprawowania nadzoru przez starostów nad stacjami diagnostycznymi dopuszczającymi pojazdy samochodowe do ruchu drogowego.
W dniu 8 kwietnia br. na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli - jednego z najważniejszych organów konstytucyjnych naszego państwa - opublikowano dokument zatytułowany „Informacja o wynikach kontroli sprawowania nadzoru przez starostów nad stacjami diagnostycznymi dopuszczającymi pojazdy samochodowe do ruchu drogowego”.
Opublikowanie tego dokumentu poprzedziła zamieszczona na tejże stronie krótka notka pt. „Negatywna ocena stacji kontroli pojazdów”, która już na wstępie stwierdza, że „Nielegalnie działające stacje kontroli pojazdów (SKP), które dopuściły do ruchu ponad 185 tysięcy samochodów - ujawnili kontrolerzy NIK.”
Sensacje te szybko podchwyciły środki masowego przekazu, które wręcz prześcigały się w newsach na ten temat. W niespełna 15 minut po opublikowaniu anonsu otrzymałem telefon ze stacji TVN24 z prośbą o ustosunkowanie się do tych rewelacji. Zrobiłem to, mając oczywiście pełną świadomość, że mam do czynienia z manipulowaniem przez media faktami, które już po pierwszej lekturze budziły wątpliwości nie tylko moje, ale także moich współpracowników. Moja wypowiedź dla stacji TVN24 również została podporządkowana regułom sensacji i ukazała się na antenie tak okrojona, by pasowała do całego spektaklu.
Wracając jednak do meritum sprawy: już sam tytuł informacji Najwyższej Izby Kontroli budzi wątpliwości uważnego czytelnika. Po pierwsze: badaniami technicznymi pojazdów w Polsce zajmują się stacje kontroli pojazdów, a nie stacje diagnostyczne. Po drugie: stacje kontroli pojazdów w czasie przeprowadzania badań technicznych nie dopuszczają pojazdów do ruchu, a sprawdzają, czy pojazd spełnia wymagania art. 66 ustawy „Prawo o ruchu drogowym” lub też innych szczegółowych przepisów. Organem dopuszczającym pojazdy do ruchu jest organ rejestrujący, czyli starosta, który dokonuje tej czynności poprzez wydanie dowodu rejestracyjnego oraz tablic rejestracyjnych.
Media jednak nie chciały już o tym pamiętać, bo to nie odpowiadało zapotrzebowaniu na sensację. Za to bardzo chętnie operowano zwrotami o nielegalnie działających stacjach kontroli pojazdów, o nieważnych badaniach wykonanych przez te stacje, o pracujących w nich diagnostach przestępcach, a przede wszystkim o nagminnym braku wymaganego ustawą poświadczenia dyrektora Transportowego Dozoru Technicznego, stwierdzającego spełnianie przez stację wymagań w zakresie wyposażenia i warunków lokalowych, jako najważniejszych przyczynach patologii w naszym środowisku.
Stwierdzenia te mogłyby mieć rację bytu, gdyby nie fakt, że obiektem kontroli były starostwa powiatowe, a na żadnej stacji kontroli pojazdów nie dokonano w tym zakresie żadnej czynności kontrolnej. Tak więc całe odium tej trudnej sytuacji skupiło się nie na obiekcie kontroli, czyli starostwach powiatowych, a na stacjach kontroli pojazdów, które obiektem kontroli w ogóle nie były.
Po dokładnej analizie informacji NIK okazało się, że stacje kontroli pojazdów winne są także temu, że w wielu kwestiach funkcjonuje złe prawo. Na nasze środowisko środki masowego przekazu wylały kubły pomyj, nie zadając sobie nawet odrobiny trudu, by wyjaśnić jaka jest rzeczywista prawda. W tym żenującym spektaklu uczestniczyli także przedstawiciele ważnych organów państwa, z Policją na czele, którzy z wielką ochotą komentowali medialne rewelacje, roztaczając perspektywę restrykcyjnego potraktowania wszystkich kierowców, którzy badali swoje pojazdy na tzw. nielegalnych stacjach. Tymczasem według niektórych szacunków są powiaty, gdzie blisko 40% pojazdów nie jest poddawanych badaniom technicznym, a odpowiednie organy nie robią nic w tym kierunku, by sytuacje tę zmienić.
W kwestii poświadczeń wydawanych przez dyrektora TDT, należy zauważyć jeszcze jeden ważny aspekt. Dokument ten jest jednym z wielu elementów warunkujących prowadzenie przez przedsiębiorcę stacji kontroli pojazdów. Jego chwilowy brak, np. gdy stacja znajduje się w trakcie weryfikacji w celu uzyskania nowego poświadczenia, a także w przypadku przeciągającej się procedury, nie oznacza, że nie spełnia ona ustalonych dla niej wymagań. Jeśli bowiem stacja spełniała te wymagania dotychczas i posiadała odpowiedni dokument w tym zakresie, to czy przestała spełniać te warunki z dnia na dzień? Oczywiście jest rzeczą ważną, by spełnienie przez stację odpowiednich wymagań było formalnie potwierdzone, ale w przypadku informacji NIK nie ma jednoznacznego stwierdzenia, że stacja tych warunków nie spełniała. Brak było jedynie potwierdzenia tego faktu w ewidencji starostwa.
Zatem, czy te wszystkie fakty są wystarczającym powodem, aby przypuścić na nasze środowisko tak wielki medialny atak? Co uzasadnia tezę o konieczności wzmocnienia nadzoru nad stacjami bądź w ogóle o zmianie organu tego nadzoru? Co uzasadnia lansowanie stwierdzenia o krociowych dochodach stacji z wykonywania badań technicznych, przy braku jakiejkolwiek rzetelnej informacji na temat faktycznych kosztów funkcjonowania stacji, kosztownego jej wyposażenia i coraz mniejszej liczby badań wykonywanych przeciętnie przez każdą ze stacji? Tymczasem rozporządzenie regulujące wysokość opłat za badania techniczne pojazdów obowiązuje w niezmienionej wysokości od blisko 5 lat.
W związku z zaistniałą sytuacją Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów czuje się upoważniona do wystąpienia w obronie dobrego imienia setek polskich przedsiębiorców zajmujących się techniczną kontrolą pojazdów, rzetelnie wykonujących nałożony na nich ustawowy przywilej badania stanu technicznego pojazdów, a w wyniku skomasowanego ataku medialnego odsądzonych od czci i wiary oraz pozbawionych niesłusznie szacunku i uznania dla swojej trudnej i odpowiedzialnej pracy.
Przeciwko takim metodom powierzchownej oceny przez media chcę tutaj stanowczo zaprotestować.
Jest w naszym środowisku wiele rzeczy do uporządkowania. Są także zjawiska patologiczne i o tym trzeba mówić. Jest ułomność nadzoru starostów, którzy starają się wywiązać ze swojej trudnej roli przy braku sił i środków finansowych na właściwe funkcjonowanie nadzoru. Jednak jest także wielu, bardzo wielu uczciwych i pracowitych ludzi, którzy z wielkim zaangażowaniem i oddaniem, a także poczuciem odpowiedzialności pracują na rzecz wspólnego bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego.
Dlatego też Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów po wysłuchaniu uwag i opinii członków Izby przygotuje i skieruje do odpowiednich organów państwa wystąpienie w obronie dobrego imienia środowiska.