- Szczegóły
- Redakcja SM
- Kategoria: Subpages
Od 1 kwietnia nic nie będzie możliwe bez certyfikatu SERMI. Przynajmniej, jeśli chodzi o informacje dotyczące zabezpieczenia przed kradzieżą oraz napraw i serwisowania systemów związanych z bezpieczeństwem pojazdu, które każdy producent samochodów ustala dla swoich modeli. Takie informacje zaczynają pojawiać się w prasie i Internecie. Dostęp do wrażliwych danych pojazdów będą mogły mieć w warsztacie wyłącznie osoby mające udowodniony i uzasadniony powód. Posiadanie certyfikatu SERMI pozwala sprawdzić, czy warsztat i jego pracownicy należą do tej godnej zaufania grupy osób. Jeśli na portalu producenta zostaną wyświetlone treści związane z SERMI, pojawi się komunikat z kodem QR, który trzeba zeskanować za pomocą aplikacji SERMI, a pobieranie zostanie takiej osobie udostępnione. W praktyce klienci nie będą mogli zlecić napraw wymagających ingerencji w systemy bezpieczeństwa mechanikom bez certyfikatu SERMI. Od 1 kwietnia czeka więc na niezależne warsztaty w Polsce więcej biurokracji i nowe koszty. Do uzyskania certyfikatu niezbędne jest przedstawienie zaświadczenia o niekaralności, umowy o pracę i dowodu posiadanych kwalifikacji oraz wykupienie obowiązkowej polisy OC na prowadzenie działalności gospodarczej. W Niemczech, gdzie SERMI obowiązuje od roku, trzeba przeznaczyć na pięcioletni certyfikat ok. 1000 euro, w zależności od tego, ilu pracowników potrzebuje dostępu. Aby wszystko było jasne: nie chodzi tu o opłaty za jakiekolwiek dane serwisowe, ale o dane istotne z punktu widzenia kradzieży i bezpieczeństwa! O zasadach uzyskiwania certyfikatu SERMI będziemy jeszcze informować na naszych łamach. W tej chwili wiadomo tylko tyle, że warsztaty powinny szykować się na kolejny wzrost kosztów swojej działalności.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak