- Szczegóły
- Krzysztof Trzeciak
- Kategoria: Numer 1/2014
Marzeniem każdego właściciela warsztatu jest, aby klienci zgłaszali się wyłącznie na przeglądy i wymiany oleju, a naprawy ograniczały się do prostych czynności eksploatacyjnych. Codzienność pisze jednak inne scenariusze. Samochodów z usterkami trudnymi do zlokalizowania, a tym samym czasochłonnymi w naprawie, jest coraz więcej. Niektóre z nich są bardzo nietypowe, jak ta przekazywana już jako anegdota. Otóż użytkownik zgłosił w warsztacie niepokojące stuki w silniku, występujące tylko na biegu jałowym i do tego rzadko. Próby zlokalizowania przyczyny odgłosów podejmowane przez kolejne serwisy spełzły na niczym, przy czym nigdy nie udało się ich odtworzyć na stanowisku ani w czasie jazdy próbnej. Dopiero bardziej wnikliwy mechanik ustalił, że stuki pojawiają się w drodze klienta do pracy i podjął decyzję o przejechaniu całej tej trasy. Stuki dało się nagle usłyszeć na jednym ze skrzyżowań, podczas postoju na czerwonym świetle. Ich źródłem był... sygnalizator z wbudowanym brzęczykiem dla osób niewidomych. W tym przypadku nie była konieczna żadna naprawa. Inaczej zakończyło się długie poszukiwanie przyczyn przegrzewania silnika 4.2 TDI, opisane na str. 23 przez Mariusza Maksyma. Słusznie zauważył Mikołaj Słupski w swoim artykule (na str. 12), że jednym z najważniejszych czynników dobrej diagnozy jest wysłuchanie, a nawet dobre wypytanie klienta. Na końcu tego artykułu znajdziemy zaproponowaną przez autora ogólną procedurę diagnozowania skomplikowanych przypadków – polecam. Pozostaje mi życzyć w nadchodzącym roku samych trafnych diagnoz i zaprosić do zapoznania się z numerem.