Wpadka Volkswagena z fałszowaniem wyników emisji spalin była bezprecedensowa w historii motoryzacji, chociażby ze względu na skalę zjawiska. Nie ma chyba pisma motoryzacyjnego lub portalu na świecie, które nie informowałyby o tym fałszowaniu testów emisji. Również na naszych łamach podajemy w artykule Jacka Dobkowskiego (str. 29) kilka faktów na ten temat. W tym miejscu chciałbym tylko wspomnieć o szerszym kontekście całej sprawy. Afera Volkswagena może stać się bowiem gwoździem do trumny dla diesli. Silniki te nie są już w stanie spełniać wyśrubowanych w Europie norm czystości. Będą więc musiały oddać pola silnikom benzynowym. Tak jest już od dawna w Stanach Zjednoczonych, które wprowadziły zaostrzone granice dla emisji NOx, trudne do spełnienia przez diesle, a poluzowały wymagania w odniesieniu do CO2. Tym samym Ameryka „benzyną stoi”. Prawdopodobnie taka przyszłość czeka również Europę. Aby dorównać dieslom poziomem spalania, samochody benzynowe musiałyby być jednak lżejsze oraz mieć małe silniki i to bez wtrysku bezpośredniego. Dla producentów aut byłby to jednak problem: na dużych, drogich samochodach z dieslami zarabiają znacznie więcej. Czytelnikom, którzy chcą poznać historię wtrysku silników wysokoprężnych, polecam artykuł Michała Kija (str. 36).
Krzysztof Trzeciak