W latach 80., a zwłaszcza na początku lat 90. ubiegłego wieku Polacy gremialnie ruszyli samochodami na autostrady i trasy szybkiego ruchu Europy Zachodniej, w celach turystycznych i nie tylko. Poruszali się głównie Fiatami, maksymalnie wykorzystując ich ładowność, o czym wspominamy na str. 7. Dla właścicieli Maluchów takie podróże były wyzwaniem, ponieważ przyspieszały w nieskończoność, a prędkość podróżna oscylowała wokół 70-80 km/h. Powolne auto stawało się na drodze zawalidrogą, którą omijały nawet TIR-y, co stawało się bardzo niebezpieczne. Od tego czasu minęło 40 lat i na autostradach ponownie pojawiły się zawalidrogi. A są nimi.... Tak, tak, to samochody elektryczne. Optymalna prędkość jazdy dla elektryków wynosi 80-100 km/h. Każde zwiększenie prędkości oznacza wzrost zużycia energii i znaczne skrócenie zasięgu. Zmienia to płynność ruchu na autostradach, a szybsze samochody z silnikami spalinowymi stwarzają większe ryzyko wypadków. Stąd też powstał w Niemczech pomysł na ograniczenie prędkości do 130 km/h na autostradach. Chociaż dla wielu Niemców obostrzenie prędkości na autostradzie, podobnie jak wprowadzenie opłat za nią, to zamach na obywatelskie wolności, więc nie wiadomo, czy ten pomysł wejdzie w życie.
Donosy powstały zapewne zaraz po wynalezieniu pisma, z pewnością pojawiały się w każdej rozwiniętej cywilizacji. XIX-wieczne podręczniki pisania listów zawierały często wzory listów donosicielskich. Wydawałoby się, że żyjemy w bardziej cywilizowanym świecie, a donosy to przeszłość. Jednak nie, o czym można dowiedzieć się z artykułu Rafała Szczerbickiego (str. 8).
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak