Od dwóch lat obowiązuje Plan Rozwoju Elektromobilności w Polsce, który wyznacza horyzont działań w tym obszarze do 2025 r. Plan określa korzyści związane z upowszechnieniem stosowania pojazdów elektrycznych w Polsce. Ma na celu popularyzację samochodów elektrycznych, a tym samym poprawę jakości powietrza i zmniejszenie zależności Polski od dostaw ropy naftowej. Jeśli pomysł się sprawdzi, to na krajowych drogach może do 2025 r. pojawić się 1 mln samochodów elektrycznych. W tym samym czasie na świecie ma pojawić się prawie 100 mln tego typu napędów. Czy jest to realne? Ostatnie wiadomości z rynku producentów akumulatorów wskazują, że nie. Jak poinformował w tym miesiącu niemiecki Federalny Instytut Nauk Geologicznych i Zasobów Naturalnych, wkrótce wyczerpie się kobalt, który jest ważnym surowcem do akumulatorów. Powodem jest wysoki popyt zarówno ze strony producentów smartfonów, jak i aut elektrycznych. Popularność samochodów elektrycznych spowoduje niedobór kobaltu na świecie, co z kolei wywinduje jego ceny do niebotycznych poziomów. Oczekuje się, że w ciągu najbliższych ośmiu lat zapotrzebowanie na kobalt podwoi się. Jego cena, która zwiększyła się w ubiegłym roku już niemal dwukrotnie, w przyszłości może stać się zaporowa dla dalszego rozwijania e-aut. Pech dla elektromobilności tkwi dodatkowo w tym, że najwięcej zasobów kobaltu jest w niezbyt stabilnym pod względem politycznym Kongu. Czas więc przeprosić się z silnikami spalinowymi i przywrócić do łask diesle. Ostatnie informacje o pojawieniu się nowych rozwiązań dla poprawienia czystości diesli, w tym proponowanych przez firmę Bosch, pokazują, że światełko w tunelu już jest. Zapraszam do lektury wakacyjnego, łączonego numeru
Krzysztof Trzeciak