Takiej zmiany trendu nikt się jeszcze niedawno nie spodziewał. W ciągu poprzedniego roku cena czynnika chłodniczego R134a wzrosła na światowych rynkach o ponad 400% i powoli zaczyna doganiać cenę nowego czynnika R1234yf. Tym samym, uznawana za wadę nowego czynnika wysoka cena przestaje mieć znaczenie. Co doprowadziło do takich zmian cen? UE wymusiła ograniczenie wielkości sprzedaży czynników chłodniczych o wysokim współczynniku ocieplenia globalnego (w tym R134a), co doprowadziło do sztucznego niedoboru czynnika R134a. Większy jednak problem polega na tym, że główni producenci f-gazów (przede wszystkich z Chin) nie widzą przyszłości dla tych produktów na rynku europejskim, a tym samym przenoszą swoje moce produkcyjne na czynniki nie zawierające fluoru, nie podlegające zatem ograniczeniom wielkości podaży.
Według ekspertów z portalu www. klimacheck.com cena R134a przekroczy cenę czynnika R1234yf na przełomie lat 2022-2023. Należy więc spodziewać się w przyszłości powszechnego przechodzenia w starszych pojazdach na R1234yf. Niestety, w tej sprawie jest pewien haczyk. Dyrektywa 2006/40/WE zobowiązuje producentów samochodów do wskazania, którym czynnikiem jest napełniona klimatyzacja. Jeżeli do układu zostanie wprowadzony czynnik inny niż R134a, wówczas homologacja pojazdu traci ważność. Należy się spodziewać, że w przyszłości kontrola rodzaju czynnika wejdzie w zakres okresowych badań technicznych. Jak na razie zapowiada się całkiem gorące lato 2018 r. i to nie ze względu na przewidywane temperatury. Jest całkiem realistyczne, że pod koniec sezonu letniego zabraknie czynnika chłodniczego R134a i warsztaty staną przed dużym problemem.
Zapraszam do lektury numeru
Krzysztof Trzeciak