Informacja, jaką mam do przekazania z początkiem nowego roku, dotyczy zarówno warsztatów samochodowych, jak i stacji kontroli pojazdów, i nie jest dla nich pomyślna. Otóż powstało silne lobby producentów pojazdów, które chce wymóc na Komisji Europejskiej zgodę na usunięcie w przyszłości złączy OBD w nowych samochodach. Miejsce gniazd zastąpiłyby moduły łączące się poprzez sieć z serwerami producentów, na których będą gromadzone wszystkie parametry pracy i kody usterek występujące w poruszających się pojazdach. Przesyłanie danych będzie odbywało się w czasie rzeczywistym, a dostęp do nich stanie się dla niezależnych warsztatów odpłatny. Również stacje SKP będą musiały ponosić dodatkowe koszty odczytu pamięci usterek, gdy podczas badania stwierdzi się świecenie lampki MIL. Stanowisko w tej sprawie dwóch europejskich organizacji FIGIEFA i CLEPA zostało przedstawione na grudniowym Kongresie Przemysłu i Rynku Motoryzacyjnego (relację zamieszczamy na str. 41). Wnioskują one, aby dane diagnostyczne pojazdu były dostępne z tą samą zawartością jak dzisiaj, poprzez złącze OBD. Ponadto musi nadal istnieć możliwość używania wielomarkowych przyrządów diagnostycznych. Inaczej rację bytu stracą wszelkie skanery. Warsztaty będą wówczas skazane na korzystanie z tradycyjnego oscyloskopu i multimetru. Pozostaje mieć nadzieję, że europosłowie nie będą kierowali się wyłącznie interesem wpływowego lobby producentów. Chociaż przykład niefortunnej zmiany czynnika chłodniczego nie napawa mnie optymizmem.